„Witam nazywam się Mateusz i jestem ateistą… Jejku to brzmi jak wyznanie skrępowanego alkoholika na meetingu AA. Tymczasem ja się dobrze czuję, nie miotają mną „czarne moce”, nie dymię się gdy przechodzę obok kościoła, ba nawet gdy do niego wchodzę, więc co jest ze mną nie tak? Dlaczego powiedzieć w tym kraju: „jestem ateistą” jest etykietą osoby spod ciemnej gwiazdy, natomiast „jestem katolikiem” brzmi jakby wypowiadała to osoba nieskazitelna. Może dlatego, że jest to opinia mas, większości.
Ja poszedłem o krok dalej niżeli „codzienny” ateista. Otóż jestem apostatą od 4 lat, mimo przeciwności ze strony rodziny, znajomych, miejsca zamieszkania itp.. Możecie mi wierzyć nie jest łatwo powiedzieć basta gdy pochodzi się z katolickiej rodziny i mieszka w Częstochowie :). Ale udało się, jestem wolny i nie muszę być dalej hipokrytą-katolikiem. Ludzie pytają mnie dlaczego, co mnie skłoniło do takiego kroku? Odpowiedź jest prosta: pewnego dnia wziąłem do ręki Pismo Święte, zacząłem czytać i myśleć samodzielnie.
Dziś jestem w stanie udowodnić każdemu katolikowi w Polsce czy na Świecie, że nie żyje zgodnie z religią swojego pana, swojego boga. Ba nawet jej nie zna i to jest w tym najzabawniejsze. Wszak religia opiera się na wierze, a nie na myśleniu… „