Do napisania tego tekstu skłoniły mnie ostatnie refleksje nad moją „walką” o uwolnienie mojego syna od lekcji religii, nie narażając go na jakikolwiek dyskomfort z tego tytułu. Dyskomfort (to łagodne określenie), którego ja doświadczyłem wiele lat temu. Zacząłem zastanawiać się DLACZEGO ja w ogóle muszę walczyć? Jestem Polakiem, Polska to moja ojczyzna, nie powinienem musieć walczyć o tak podstawowe, gwarantowane Konstytucją prawo do zachowania swojego statusu religijnego, światopoglądowego w tajemnicy.
Szkoła zbierając deklaracje dotyczące religii informacje takie WYMUSZA w sposób jawny (deklaracja uczęszczania na lekcje religii katolickiej) lub niejawny (brak deklaracji, który sugeruje brak wyznawania tej religii lub co najmniej światopogląd nie opierający się na tej religii). Skoro art. 53 pkt7. mówi: „Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania.” Tak samo nikt nie może domagać się ujawnienia jakiej religii NIE wyznaję i jakiego wyznania NIE jestem.
Tu można zastanowić się, czy Polska jest krajem prawa, skoro nie jest można przestrzegać tak podstawowych praw jak te, zawarte w Konstytucji? Czymże w takim razie jest Konstytucja? Ustawa zasadnicza, która już w preambule dzieli ludzi na „wierzący(ch) w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielających tej wiary”. Ale zapis ten odnosi się do „wszyscy obywatele Rzeczypospolitej”. „Wszyscy obywatele” z definicji zawiera wszystkich obywateli. Kobiety, mężczyzn, dzieci, starców, gejów, katolików, złodziei, urzędników a nawet mnie.
To nic innego jak stworzenie podziału jednocześnie zachowując pozory, że w zasadzie podziału nie stworzono. Oczywiście zawsze można było zawrzeć jeszcze bardziej perfidne sformułowanie podziału zapisane wprost: „Konstytucja nie dzieli obywateli na wierzący(ch) w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielających tej wiary”. Prawda, że zgrabne?
Konstytucja zawiera również gusła.”Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna” to są moim zdaniem gusła, rojenia i projekcje. Rodzi się pytanie czy naprawdę jestem osaczony przez religijną, katolicką pajęczynę? Tak. Skoro czuje potrzebę obrony to tak. Nikt, kto nie czuje się zagrożony nie podejmuje kroków w celu obrony. Nikt zdrowy psychicznie. Być może nie jestem zdrowy psychicznie.”