„W przeciwieństwie do wielu opinii, które słyszy się o tej porze roku, pozwolę sobie powiedzieć, że lubię komercyjny aspekt Świąt Bożego Narodzenia i cieszę się, że zanika ich znaczenie religijne. Lubię laicką pogoń za prezentami i folgowanie sobie w gronie rodziny i przyjaciół.
Od dziecka – sama z siebie – jestem niewierząca i myśl o udawaniu się na pasterkę o północy, brnięciu przez śniegi, lub błoto po to aby dodatkowo wymarznąć się w kościele słuchając „radosnej nowiny” napawa mnie przerażeniem.
Każde święta powinny być bachanaliami. Święta są dla ludzi. Są po to, żebyśmy odpoczęli i na chwilę zapomnieli o szarzyźnie dnia codziennego. Nie po to ciężko pracujemy przez cały rok, żeby dodatkowo umartwiać się postami, jeść niesmacznego karpia w galarecie i klękać na zimnych posadzkach, odmawiając rutynowe modlitwy, jednocześnie marząc, żeby wreszcie wrócić do domu i obejrzeć nową komedię na DVD.
Święta to czas obfitości i radości. I co z tego, że później będziemy się wściekać, iż wydaliśmy za dużo, obżarliśmy się do nieprzytomności i leżeliśmy na kanapie oglądając tępo telewizję dopychając się wiśniami w czekoladzie? Czasami tak trzeba. Trzeba sobie odpuścić. Pamiętajmy, że Kościół nieprzypadkowo zaplanował Boże Narodzenie na 25 grudnia (przesilenie zimowe). Katolickie święto wyparło pogańskie świętowanie „odradzania się Słońca”.
Zatem świętujmy. Przestańmy się stresować. Co ma wisieć, nie utonie. Najkrótszy dzień w roku już za nami. Wesołych Świąt.”
Monika Rawska 23.12.2014 r.