Mili Państwo, chciałabym podzielić się swoimi spostrzeżeniami…
Dzisiaj dostałam najlepszy prezent z okazji Mikołajek w postaci telefonu z parafii, cytuje: „Pani zaświadczenie jest gotowe do odbioru.” A ja na to: „Hip! Hip! Hura!”
Oczywiście droga ku temu była długa. Akcję rozpoczęłam: 4/maja/2016, a dzisiaj mamy: 6/12/2016.
Gotowa z wszystkim dokumentami i oświadczeniem woli udałam się do mojej najbliższej parafii. Pan powiedział mi, że nie przyjmie moich dokumentów, ponieważ nie istnieje w ich księgach. A to dlatego, że nigdy nie przyjęłam kolędy do swojego domu czego efektem jest brak adnotacji w ich aktach o mojej przynależności do tejże parafii. Muszę udać się do parafii gdzie byłam chrzczona (mimo tego, że zaznaczałam, że chciałabym, aby ta najbliższa parafia była pośrednikiem pomiędzy mną, a parafią w której byłam ochrzczona.)
ps. Pan- Ksiądz na wstępie był bardzo miły, ale jak tylko powiedziałam w jakim celu przyszłam zmienił się o 180 stopni.
Wróciłam we wrześniu!
Dzięki Panu, który odbiera telefony z państwa fundacji, który powiedział mi, że to co powiedział mi ksiądz jest nieprawdą i że jest to tzw. standardowy trik! Że mam się nie poddawać. „Postraszyć” ich Kurią.
Wizyta numer dwa na parafii była bardzo fajna. Ksiądz- wikariusz troszkę mnie umoralniał, kazanie wygłosił, do proboszcza zadzwonił, do odmawiania różańca namawiał, do uczestnictwa we mszy itd.. (wszystko odbyło się w bardzo miłej atmosferze)… A potem powiedział, że on nie ma uprawnień, aby decydować o tych sprawach. Muszę przyjść osobiście do proboszcza.
Osobista wizyta na plebani odbyła się w godzinach, w których przyjmuje sam proboszcz. Rozmowa była: konkretna, bez emocji, bez kazań. Pełen profesjonalizm!!!
Polecam!!!
Bardzo dziękuję za wskazówki.