„Witam, mój syn uczęszcza do 1 klasy szkoły podstawowej. Nie chodzi na religię. Siostra, która uczy jego klasę ma dyżury na korytarzach – nigdzie nie ma informacji o jej ewentualnym przygotowaniu do pracy z dziećmi, jest to osoba z którą styczność mojego dziecka mi nie odpowiada – ostatnio pozwoliła sobie boleśnie ciągać syna za rękę po korytarzu i poinformować go, że stanowi coraz większe zagrożenie dla innych dzieci. W dni kiedy religia jest w środku zajęć, mojemu synowi nie zapewniono zajęć zastępczych – miał spędzać ten czas na zajęciach w bibliotece – taką dostałam informację. Okazuje się, ze „zajęcia w bibliotece” to 6-letnie dziecko siedzące w bibliotece z panią bibliotekarką, ewidentnie niezadowoloną z tego faktu, która z łaską raczy dać mu kartkę – jak wystarczająco długo prosi. Nie ma mowy o jakichkolwiek zajęciach, dziecko siedzi i tyle. Pani bibliotekarka twierdzi, że ma przynosić swój blok (w teczce w szkole syn ma blok – kilka sal dalej, opłacone są też składki na radę rodziców i wszystkie inne), ale ona nie będzie pilnować jego rzeczy więc sam ma ich pilnować. I tu pojawia się moje pytanie:
czy szkoła ma obowiązek zapewnić dziecku zajęcia na czas okienka w czasie, kiedy pozostałe dzieci mają religię, czy dopuszczalne jest upchnięcie go w ten sposób – przypominam, mówimy o 6-7 letnim dziecku. Kolejną sprawą jest fakt, ze w ramach „tygodnia ekologicznego” szkoła postanowiła pierwszy z dni zorganizować pod znakiem „Dekalogu Św. Franciszka z Asyżu” (…) Czy szkoła będąca instytucją państwową ma prawo organizować zajęcia o tematyce powodującej wykluczenie części uczniów?
Z góry dziękuje za odpowiedź.”