Witam,
chciałabym Wam coś opowiedzieć. Kilka dni temu jechałam w pociągu. Naprzeciwko mnie siedziała kobieta. Kątem oka widziałam, jak mi się przygląda. Nagle zapytała: ‚czy ty musisz obnosić się tak z tą koszulką?’. Miałam na sobie t-shirt Fundacji (ten z napisem „Fundacja Wolność od Religii”). Zdziwiona, podniosłam oczy znad książki (czytałam „Samolubny gen” Dawkinsa, czego ta kobieta już nie skomentowała), odpowiedziałam: ‚jeśli ci się nie podoba, bo rozumiem, że przeszłyśmy na „ty”, proponuję się przesiąść’. Oburzona, wstała i szepcąc pod nosem, coś o niewychowanej młodzieży, poszła.
Byłam kompletnie zaskoczona tą, cóż, smutną sytuacją. Cieszy mnie jedynie to, że ktoś zaliczył mnie do młodzieży (mam 28 lat).
Pewnie dostajecie sporo takich maili. Jakiś czas temu usłyszałam, że jestem gorszym człowiekiem tylko, że jeszcze o tym nie wiem. To przykre. Takich przykładów mam setki, niestety. Nie wiem tylko czy jest sens je przytaczać.
Mamy XXI wiek, a ja odnoszę wrażenie, że niedługo, nas ateistów, będą palić na stosie. Wiem, że się powtarzam, bo zapewne nie ja pierwsza o tym mówię, ale czy odrobina tolerancji to aż tak wiele? Nikomu nie narzucam swoich poglądów, ale zdarza się, że nie mogę mówić o nich głośno. Chciałabym, by niektórzy zrozumieli, że człowiek zawsze pozostanie człowiekiem niezależnie od tego, czy jest ateistą, czy wierzy w boga, czy w makaron.
Pozdrawiam, a t-shirt nadal, dzielnie będę nosić 🙂