Pochodzę z małego miasteczka w Wielkopolsce. Piszę o tym, żeby lepiej od początku poczuć klimat problemu. Dość mała społeczność, proboszcz to jedna z najważniejszych osób w mieście. Moje dziecko chodzi do przedszkola. Przedszkola publicznego. W tym momencie nie chcę robić oficjalnych ruchów, ale …. chcę wiedzieć co ewentualnie mogę zrobić. Dziś rano mieliśmy rozmowę z wychowawcą przedszkolnym, który w zasadzie poinformował nas o tym, że dziecko, gdyby wcześniej wiedzieli że jest z rodziny ateistów, to nie zostałoby przyjęte do przedszkola. W tym momencie w zasadzie MUSZĘ wyrazić zgodę na to by dziecko chodziło na spacery do kościoła, brało udział w spotkaniach z zakonnicami. W przyszłości MUSI brać udział w zajęciach z religii bo nikt mu opieki nie zapewni. Jeśli mi się to nie podoba mogę je wziąć z przedszkola do innej placówki. Przy czym każda placówka w moim mieście będzie taka sama pod tym względem. Nie chcę czynić ruchów zbyt daleko idących, a już na pewno na początku chcę rozmawiać sama (…) boję się też o dziecko bo ma dopiero 3 lata i jest bezbronne. Wychowawczyni stwierdziła że na pewno się nawrócimy Jak zwróciłam uwagę na Konstytucję gwarantującą mi prawo do innej wiary, usłyszałam że konstytucja mówi o wartościach chrześcijańskich i w sumie wie Pani jaka jest teraz opcja. Dziecko już teraz MUSI nauczyć się znaku krzyża i modlitwy ojcze nasz, a ich statut mówi że, „przedszkole respektuje prawo dziecka do swobodnej myśli, sumienia i wyznania” (…).