Zadziwiające ilu obrońców katolickich kandydatów na prezydenta jest wśród sympatyków fundacji. Rozumiemy, że niektórzy z państwa ufają, że Szymon Hołownia pod presją mediów i wyborców trwale zmienił zdanie, stając się ze zwolennika całkowitego zakazu aborcji zwolennikiem niecałkowitego zakazu aborcji (zwanego u nas bezzasadnie kompromisem). Nie dla każdego jednak ta zmiana musi być wiarygodna i wystarczająca.
Czy czeka nas scenariusz wyboru między katolickim fundamentalistą a katolickim fundamentalistą? Problem polega na tym, że Hołownia przez długi czas jak mógł unikał deklaracji dot. części tematów światopoglądowych, dziennikarze musieli go bardzo mocno przyciskać, żeby przyznał, że będzie stosował klauzulę swojego sumienia, jeśli zostanie prezydentem. Z ostatnich wypowiedzi zdaje się wynikać, że w kwestii praw kobiet Hołownia nie zmienił zdania, ma problem z antykoncepcją i jest zwolennikiem całkowitego zakazu aborcji. Zwiódł was Hołownia w stroju demokraty? A może zwiódł Waszych znajomych?
Niektórzy komentatorzy dyskusji, która odbyła się na Facebooku (post z 11.05 doczekał się ponad 220 komentarzy), po tym jak powyższymi słowami opisaliśmy prognozę kandydatów biorących udział w II turze wyborów twierdzą, że Hołownia opowiada się za rozdziałem państwa i kościoła oraz że (mówiąc w skrócie) opowiada się za państwem przyjaznym dla wszystkich obywateli. Ciekawe, czy Szymon Hołownia podpisałby się dziś pod poniższym tekstem na temat naszej kampanii sprzed 8 lat?
Link do bloga Szymona Hołowni, artykuł z 30.11.2012 r.: https://stacja7.pl/blogownia-holowni/wierze-ze-nie-wierze-ze-wierze-30-11-2012/?
W tamtym tekście Hołownia wykazywał, że nie rozumie (albo udawał, że nie rozumie) sensu i celu naszej billboardowej kampanii społecznej z 2012 roku . Twierdził, że hasło „Nie wierzysz w Boga, nie jesteś sam” to budowanie nowej religii „z kapłanami, z Kościołem, do którego teraz trzeba się zapisać”. Nie dostrzegał więc Hołownia opresyjnego wobec niewierzących państwa, pełnego przemocy symbolicznej, które może u ateisty, zwłaszcza w mniejszej miejscowości, wywołać poczucie osamotnienia. To trochę tak jakbyśmy żyli w dwóch różnych Polskach – my w tej, gdzie w państwowych szkołach w klasie nad godłem wisi krzyż, a uczeń, który chce się wypisać z katechezy trafia na dywanik do dyrektora, a Szymon Hołownia … w jakimś innym państwie, gdzie nie ma tego typu problemów. Ciekawy jest też w omawianym tekście cuchnący homofobią wątek, w którym porównuje nas do „kultury gejowskiej (wiecie – te okropne parady) oraz sprawdzanie kto za nami stoi (wiecie – ktoś za nami musi stać, jak nie masoni czy zagranica to chociaż jakiś „pan Janusz”. „Pan Janusz” jest przy okazji krytykowany przez autora za zmianę poglądów. To się wydaje ryzykowne z dzisiejszej perspektywy odmienionego Hołowni).
Czy Szymon Hołownia jest zwolennikiem rozdziału kościoła od państwa? Nie. On jest zwolennikiem czegoś, co nazywa „przyjaznym rozdziałem kościoła od państwa” i dodaje, że to oznacza „zbudowanie pewnego partnerstwa między nimi”. Nie ma czegoś takiego jak „przyjazny rozdział” – albo jest rozdział albo go nie ma. Partnerstwo mamy już zbudowane, dziękujemy, czekamy aż to się wreszcie kiedyś skończy. Źródło: https://www.gazetaprawna.pl/…/1448144,holownia-wybory-rozdz…
W kwestii praw reprodukcyjnych, które wywołały taką dyskusję: Dlaczego nie ufamy kandydatowi Hołowni? Już sam fakt, iż stwierdził, że nie ma wyrobionego zdania w kwestii tzw. „pigułki po” jest kompromitujący dla obywatela, a co dopiero dla kandydata na prezydenta. Ciągle słyszymy o łamaniu praw pacjenta ze strony zasłaniających się „sumieniem” lekarzy i farmaceutów, którzy odmawiają pomocy zwracającym się do nich kobietom. Czy Szymon Hołownia nie słyszał tych historii? Może nie były one dla niego wystarczającym powodem, żeby wyrobić sobie wcześniej zdanie? Może po prostu lawiruje w kampanii? Hołownia złagodził stanowisko w sprawie pigułki (złagodził, bo brak zdania to był de facto brak akceptacji, przeczytajcie sami wypowiedzi z tamtego czasu), pod wpływem ogromnej presji w mediach i mediach społecznościowych, przy okazji wykluczył z praw osoby niepełnoletnie. Podobnie w kwestii aborcji, dopiero pod wpływem silnych nacisków był gotów zaakceptować obecne i tak bardzo opresyjne prawo. Skąd się bierze wobec takiej postawy przekonanie, że prawa reprodukcyjne i prawa kobiet byłyby respektowane w pałacu prezydenckim w wypadku, gdyby wprowadził się tam Szymon Hołownia?