„Regularnie czytuję Wasze listy do fundacji. Trochę mnie one podnoszą na duchu, chociaż czasami dobijają niestety.
List pani z 5. grudnia właściwie mogłabym napisać ja. Zapewne zmieniając tylko nazwę przedszkola (…)i liczbę dzieci z grupy zerowej nieuczęszczających na zajęcia dodatkowe z religii do jednego – mojego syna.
Piszę właściwie po to, żeby Państwo zauważyli, że problem nie jest jednostkowy. Ja również zostałam spytana, czy syn może uczestniczyć w jasełkowym przedstawieniu. Również uznałam, ze teoretycznie mając wybór, wyboru takowego nie mam. Przecież nie zamknę syna na cały grudzień w domu.
Chciałabym zaznaczyć, że w poprzednich latach nie było jasełkowego przedstawienia. Były neutralne światopoglądowo przedstawienia o tematyce zima i Mikołaj. Oczywiście kolędy słuchali w grudniu, ale to nie było w takim natężeniu, jak w tym roku.
Wmawiam sobie, że przecież są też pozytywne skutki tego przedstawienia Dziecko uczy się czegoś na pamięć, ćwiczy śmiałość, której moja pociecha za wiele nie posiada. Wmawiam sobie na siłę…
Jestem ciekawa, co zrobiłaby przedszkolanka, gdybym powiedziała, że nie zgadzam się na udział w przedstawieniu i indoktrynację mojego syna w czasie pięciu godzin programowych.
Żałosne jest to, że w praktyce nie miałam wyboru. Ile jest takich rodziców w Polsce?