Mam na imię Michalina. Jestem ocaloną, czyli ofiarą pedofilii w kościele katolickim. Wszystko zaczęło się od wielkiej pokuty w Częstochowie – miałam wtedy 14 lat. Tam poznałam księdza z Syberii – byłam na spowiedzi właśnie u niego. Tak się to zaczęło. Na spowiedzi spytał czy spałam z chłopakiem. Ja powiedziałam, że nie. On na to, że to bardzo dobrze. Postanowiłam mieć z nim dalej kontakt emailowy. Na początku było normalnie – tak mi się wydawało. Na spowiedzi zwyzywał mnie od dziwek. Mówił, że prowokująco się ubieram. Uznałam to za prawdę, nawet mój czerwony, długi płaszcz wyrzuciłam z tego powodu. Potem oznajmił mi, że przyjeżdża do Polski i się spotkamy. Ucieszyłam się. Spowiadał mnie i rozmawiał ze mną. Wmawiał mi, że jestem opętana. Zostałam później zabrana do egzorcysty. Nie zapomnę jak na jego widok dostałam ataku duszności, w trakcie egzorcyzmów „nie kontaktowałam”. Przyszedł drugi ksiądz. Jak odzyskałam przytomność okazało się, że zepsuł mi telefon. Tylko po co? Tego nie wiem. Później okazało się, że nie jestem opętana, tylko mam nerwicę. Po egzorcyzmach całe ciało mnie bolało i byłam posiniaczona. W końcu nadeszło nasze, jak się okazało, ostatnie spotkanie. Byłam wtedy sam na sam z księdzem. Pamiętam jak poprosiłam go o rozmowę. Zgodził się pod warunkiem, że odbędzie się ona w moim pokoju. Tak zaproponował, a ja się zgodziłam. Zaczął mnie gilgotać, później kazał się położyć na swoje nogi, a ja z ufnością to wykonałam. Nie wiedziałam, że wtedy dojedzie do czegoś, co zmieni moje życie. Zgwałcił mnie, potem swoim zachowaniem wywierał na mnie presję przez co zostałam komercyjnie wykorzystana 3 razy i zmuszona do innych czynności seksualnych. Po tym wszystkim mam wielkie poczucie winy i wstydu. Również podjęłam 3 próby samobójcze – nieskutecznie. Obecnie leczę się na PTSD – taką diagnozę po tych wydarzeniach u mnie postawiono. Jestem bardzo wdzięczna mojemu chłopakowi jak i rodzinie za wsparcie w walce z tą traumą. To oni mi dają siłę, zwłaszcza mój ukochany doskonale mnie rozumie. Ksiądz (…) dalej jest księdzem na Syberii i nie poniósł za swój czyn żadnych konsekwencji.